Antidotum na zło

06 października 2020

Kiedy pod koniec maja dodawałem tutaj ostatni wpis miałem jeszcze jakieś nadzieje, że nie cały rok kalendarzowy legnie w gruzach i że uda się gdzieś jeszcze polecieć i zaliczyć jakieś pokazy lotnicze. W zasadzie to do samego końca miałem nadzieję, że to właśnie USA będzie jednym z tych miejsc i po kilku miesiącach słuchania o wirusie jednak uda się wyjechać i odpocząć. Nic z tych rzeczy.

Praktycznie wszystko, co miało się odbyć zostało odwołanie. Brak imprez lotniczych w Europie skutkował tym, że większość z nas - lotniczych wariatów - musiało pozostać w domach. Część z nas miała duże problemy w pracy, kłopoty finansowe, a czas leciał.

Kiedy w sierpniu pojawiła się informacja, że w Lesznie odbędą się pokazy lotniczy, mało kto wierzył, że organizator podoła wymaganiom sanitarnym i obostrzeniom jakie co rusz były nakładane na różne sektory gospodarki. Wyzwanie duże. Apetyt na pokazy lotnicze jeszcze większy. Na tą imprezę czekali wszyscy fani lotnictwa, spragnieni widokiem samolotów na pokazach lotniczych.

Jak się okazało, już w pierwszy dzień, w pierwszych rzędach stała taka ilość fotografów, jak mało kiedy. Przyjechali z całej Polski. Dosłownie! My z Podhala, ale byli i znajomi z północy oraz zachodniej i wschodniej Polski. Nie widzieliśmy się prawie rok.

Pokazy lotnicze w Lesznie zaplanowane były na piątek i sobotę. Pogoda zarówno w pierwszy jak i drugi dzień wytrzymała do samego końca, a tuż po ostatnim pokazie w oba dni się rozpadało. Same pokazy, to poprzeczka ustawiona przez organizatorów bardzo wysoko. Oglądanie akrobacji lotniczej po zachodzie słońca, to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy jaką widziałem na pokazach. A gdy dochodzi do tego jeszcze pirotechnika - widok ładniejszy niż niejeden pokaz fajerwerków.

Pokazy grupy Aerosparx to majstersztyk. Miałem przyjemność oglądać ich wielokrotnie i za każdym razem ręce same składają się do braw. W Lesznie, po raz pierwszy oglądałem ich pokaz z muzyką wykonywaną na żywo. Duże wrażenie zrobiła też na mnie grupa Flying Dragons, którą pierwszy raz oglądałem lata temu w Nowym Targu. To co pokazali w Lesznie, to również pierwsza liga!

O pokazach można by wiele pisać, bo atrakcji przez dwa dni nie brakowało, ale wydarzenie to było przede wszystkim okazją do spotkania się i jedną z niewielu (jeśli nie jedyną) imprezą (nie tylko lotniczą) na tą skalę w całej Polsce. Okazuj się, że można, nawet w czasach "pandemii". I choć nie można polecieć do USA - to tam też znaleźli sposób na obejście systemu. Pokazy lotnicze w formie Drive-In - czyli oglądane z samochodu.

Ale Leszno? Antidotum na zło! A, że były to moje pierwsze pokazy w tym miejscu, to wierzę, że nie ostatnie, bo na prawdę warto tam być!